Strona:Listy O. Jana Beyzyma T. J. apostoła trędowatych na Madagaskarze.djvu/048

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

opisami »Misyj katolickich«, zwłaszcza jeżeli artykuł dobrze napisany, daleko łatwiej, niż samemu być osobą działającą. Niech Bóg błogosławi każdemu, coby się chciał poświęcić, bo przez to ściągnie błogosławieństwo Boże na naszą prowincję.
Do Księdza K. N. w Chyrowie pisze O. Beyzym d. 21/6: »Listów moich nie obawiajcie się wcale, bo w środkach ostrożności jestem może zanadto uważny. Wstydby chyba było, gdybym ja przebywszy 11 lat w infirmerji, miał nie wiedzieć, co i jak robić, żeby choroby nie przenieść do innych. Zresztą sumienie mam, choć tatarskie, ale dzięki Bogu uczciwe, i nie odważyłbym się narażać Was na niebezpieczeństwo. Jeżeli Pan Bóg zechce, żebym ja sam był trędowatym, wtedy przez kogo innego Was wszystkich pożegnam i pisywać przestanę zupełnie. Narazie jednak tak źle jeszcze nie jest, więc się nie obawiajcie, jak się nie obawiacie infirmarza obsługującego chorych na szkarlatynę lub inną zaraźliwą chorobę«.