Strona:Listy Jana Trzeciego Króla Polskiego.djvu/61

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Turecki. Działa zmrużyć oka nie dały. Takeśmy się tu wylekczyli przez ten piątek i sobotę, żeby każdy z nas ielenie po górach uganiać mógł. O konie naygorzey, które cale nie iedzą ieno liście z drzew. Nie masz prowiantu dotąd obiecanego ni na konie, ni na ludzi: Ludzie iednak nasi barzo ochotni. Piechoty te, które mi przydano do woyska naszego, z taką się wysługuią submissyą, że nigdy tak swoie: nasze zaś poglądaią miłosiernym okiem na obóz Turecki, a z wielką tam bytności swojey impatientio; Ale to chyba sama mocna ręka Boska sprawić może. Tatarów prawie dotąd nie widać: nie wiemy jeszcze, gdzie są. List od WMci serca mego przez sługę P. Wdy Wołyńskiego pisany, pod samą tą niecnotliwą wczora odebrałem górą, pisany 6 Septembra Nro 6. Nie trzeba się z tym chwalić, że szósty, bo ten móy będzie już ósmy: zabawił mię mile barzo ten list aż do świtu. Zaczym iuż kończyć muszę, całuiąc milion razy wszystkie śliczności WMści serca mego iedynego.
Mesbaismains à ma soeur et à Mr. le Marquis.
Dzieci całuię y przyciskam do siebie.
Przeczytay WMść moia Panno ten list P. Drionowi, bo z niego może mieć wielką do dyskursu materyą.