Strona:Listy śp. Adama Mickiewicza do Pani Konstancyi.djvu/39

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
LIST DZIEWIĘTNASTY.






Kochana Pani Konstancyo!


Miło mi wiedzieć, żeś zdrowsza (z twéj słabości oczu) miło że piszesz do mnie. Bądźże nadal zdrowa i pisz. Ty powinnabyś często czuć potrzebę pisać do mnie. Do mojego listu dodam Tobie niektóre uwagi.
Powiadasz, że Ci trudno jechać do Berlina. Rozważ zkąd trudność, nie patrz na rozkazy lub rozporządzenia ogólne, dowiesz się, (a może i wiesz) od kogo zależy dać Tobie pozwolenie. W każdej sprawie jest ktoś od kogo ona zależy. Musi być ktoś u Was, który może pozwolić i wzbronić. Otóż nie zważając na to co myślą lub mówią sama osobiście udaj się, a jeźli po prostu i szczerze i sumiennie rzecz wyłożymy, może i skutek otrzyma. Ale to trudno u Was szczerze i sumiennie cokolwiek bądź robić. U Was gdzie krzyże i żółć daje ton Waszemu społeczeństwu smutnemu. Ja Ciebie znam, żeś Ty wyższa wewnątrz nad to co Ciebie otacza. Aleś daleko od tego, żeby tę wyższość uczuć i pokazać. Ty nie boisz się siły zbrojnej, ale boisz się albo może zlękniesz się tego, co u Was nazywają opinią. Nie bój się tego. Raz na zawsze wzgardź nią, bo głupia u Was. Weź na oko com Ci pisał, ale widzisz, że nie daję rozkazów, ani chcę unikać, uważ słowa sama, co możesz wykonać, to jest co niepodobno, zostaw Bogu i czasowi.