Strona:Liryka francuska. Seria pierwsza.djvu/010

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

»Wże wyrasta gród;
Dołem par się snowa...
Bacz! pod krwawy wschód
Siedziba królowa.
Straż u Luwru bram...
Co? drżysz z za zasłony
Pod śmiertnymi dzwony?
Z za okniska ram
Król. — Oddać pokłony«.

I tedy baron stary, na piersiach znacząc krzyż,
Na Katarzyny dwór w krużganki idzie wzwyż.
Córa usiadła w dole, pod głaźnych stołbców słup,
Zasię człowiecze ciało westchnęło z pod jej stóp.
»Jam jeszcze żyw... jam żywy, wasza mość!
Strzymajcie się, podajcie mi swą rękę,
A tako duszy mej zmażecie złość, —
Bo będę słuchał mszy, — na Bożą mękę!«

»Hugonoto, słysz«
(Marya-Anna rzecze)
»Szkaplerz weź i krzyż
I zdaj im się w pieczę!
Zbądź śmiertelnych zmór,
Zzuj rdzawą zbroicę
I weź tę gromnicę!
Ja ubłagam dwór, —
Ty — błagaj Dziewicę«.