Strona:Liryka francuska. Seria druga.djvu/121

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

DLA UCHA.


Wciąż bliżej, bliżej gna tęsknota
Ku morzu, które jest ze złota...
Aż poza domy, poza sady,
Poza ostatnich drzew gromady,
Gdzie zwę chrzestnemi imionami
Najsłodsze barki mej przystani, —
Które na rzek miłosnym brzegu
W chór stoją w cichym swym szeregu.
Tedyż świątecznie w cichość ranną
Pozdrawiam ciebie, Maryo Anno,
Co zdasz się wieźć niewinne dzieci,
Tak biel twych żagli w słońcu świeci!
Radość, jak kolęd śpiew niedzielą,
Że ciebie widzę znów, Anielo,
Z maszty, gdzie nie lśnią lin girlandy,
Chociaż powracasz z mórz Islandyi!
Lecz oto tak, jak Gabryjela,
Skrzydła swych żagli wzwyż wybielaj,
I nie rozpaczaj, Magdaleno,