Strona:Liote.djvu/188

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
— 184 —

matki, cisnęło się tu pojedyńczych jeszcze lokatorów czasem paru, czasem kilku, nieposiadających łóżek a zatem i kąta właściwego, sypiających na byle gdzie rozłożonym sienniku. To byli ludzie niekrępowani obowiązkami rodzinnymi, mający zajęcie niepewne, często zmieniające się, dziś tu — jutro tam, lub urywające się na czas dłuższy lub krótszy. Wyrobnik lub wyrobnica, posługacz czy posługaczka; służąca po odejściu z jednej służby a przed znalezieniem drugiej; czasem szwaczka, kiedyindziej robotnica młoda, bez rodziny lub mająca powody do zamieszkiwania osobno w oczekiwaniu, aż kochanek jej poczuje się do obowiązku zagładzenia błędów lub osiągnie środki do uwicia gniazdka już dla trojga, lub może — bez żadnych na przyszłość określonych nadziei — czekająca czasu odbycia połogu gdzieś w przytułku; innym razem znów rzemieślników paru, młodziaków po koleżeńsku jednym dzielących się siennikiem, słowem — ludek z tych czy innych powodów, nieustatkowany i sierocy, pojawiał się tu, znajdując przytulenie za kilka złotych na miesiąc i pomieszkawszy dłużej — krócej, znikał. Wciąż jedni drugich zastępowali. Tylko kobiet, złem rzemiosłem się trudniących i ta-