Strona:Lewis Wallace - Ben-Hur.djvu/483

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Simonides przypatrywał się ich podskokom i harcom, podobnym do chmury letnich owadów i rzekł poważnie: gdy ci obejmą swe dziedzictwo, biada Salamonowomu miastu!

Dalej szła rota żołnierzy w pełnem uzbrojeniu, świecąca zbrojami, obojętnie, zimno, miarowym krokiem.
Za nimi szedł Nazarejczyk!
Zdawał się być blizkim śmierci — co kilka kroków chwiał się i mało nie upadał. Szata zwierzchnia podarta i poplamiona opadała z ramion na spodnią bez szwu tunikę. Bose nogi krwią znaczyły ka-