Strona:Lewis Wallace - Ben-Hur.djvu/271

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

lizać rękę, która mnie chłoszcze? A to, co moją jest własnością, ma przestać być mojem? Czyż nie jestem sam sobie panem i mamże życie zawdzięczać Rzymianinowi? Gdyby mi młodość wróciła! Gdybym mógł zrzucić z siebie jako ciężar niepotrzebny choć dwadzieścia lat, a gdyby tylko dziesięć, gdyby choć pięć! Mówiąc to zgrzytał zębami, załamywał ręce nad głową, a nareszcie jakby pod wrażeniem nowej jakiejś myśli przeszedł szybko namiot, zawrócił napowrót i chwyciwszy Ben-Hura za ramię, mówił: — Gdybym był jak ty, synu Aryusza — młodym, silnym, doświadczonym w wojennem rzemiośle, gdybym miał taki jak ty powód do zemsty, powód, co może uświęcić nienawiść i zemstę. — Gdybym — precz z udawaniem! — Synu Hura — gdybym, mówię, synu Hura...

Na to imię krew zawrzała w młodzieńcu, zdziwił się, i zmieszany patrzył obłąkanym wzrokiem na starca, a ten znów w nim miał utkwione oczy.