Strona:Lewis Wallace - Ben-Hur.djvu/232

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— Nie — chcąc, bym je ocenił, musisz mi wytłómaczyć te zawiłe znaki.
— Wiedz zatem, że każda tabliczka nosi imię źrebięcia czystej krwi zrodzonego moim ojcom przez ciąg lat tysiąca, wraz z nazwiskami jego rodziców. Przypatrz się szczególniej datom, abyś tem snadniej uwierzył.
Niektóre tabliczki były już całkiem starte, a wszystkie pożółkłe od starości.
— W tej tu szkatule, mogę to śmiało powiedzieć, mam dokładną i udowodnioną historyę rodu tych moich ulubieńców; wiem, skąd pochodzą, tak te, co przy mnie stoją, jak ten, co się od ciebie domaga pieszczoty. — Tak, wierzaj mi, jak one tu weszły na moje wezwanie, tak przychodziły do ojców moich, pod taki sam namiot jeść z ich rąk i przyjąć pieszczotę, i dziękowały za nią, jak dzieci, bez słów. A teraz, synu Izraelowy, musisz mi wierzyć, gdy powiem: że gdym ja panem pustyni, to one mymi dostojnikami. Zabierz mi je, a stanę się jako człowiek chory, opuszczony przez karawanę w pustyni i na śmierć skazany. — Im zawdzięczam, iż wiek nie osłabił grozy, która jest postrachem złoczyńców na drogach między miastami; i zaprawdę tak pozostanie, póki nimi jeździć będę. Ha, ha, ha! Ileż cudów mógłbym ci opowiedzieć z dziejów ich przodków! Kiedyś uczynię to, na dziś dość będzie, gdy powiem, że nigdy nie ustały w pogoni, ani je dopędzono w ucieczce! Ale pamiętaj, że było to na piaskach pustyni i pod siodłem. Teraz rzecz inna, i troska moja wielką jest, bo oto pierwszy raz mają iść w jarzmie, i tyle warunków potrzeba do powodzenia. A jednak mają dumę, szybkość i wytrwałość — to wiele; i dlatego, jeśli znajdą pana, zwyciężą. Synu Izraelowy! jeśli ty nim będziesz, przysięgam, że dzień, który cię tu przywiódł, szczęsnym będzie. Mów teraz o sobie.
— Pojmuję teraz — rzekł Ben-Hur — dlaczego Arab kocha konia najbardziej zaraz po swoich dzieciach; pojmuję także, że dla tego konie arabskie najlepszymi są na świecie. Naco jednak, czcigodny Szeiku, mam mówić o mojej zręczności? Wszak słowa i obietnice ludzkie tak łatwo zawodzą, daj mi lepiej twoją czwórkę w ręce i pozwól jutro przejechać się nią po równinie.