Strona:Lew Tołstoj - Wojna i pokój 09.djvu/165

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

nie śmiał jednak wypowiedzieć tego wszystkiego. Ograniczył się więc na tem jedynie, że wziął malca za rękę i uścisnął ją łagodnie.
— Wejdź! — powtórzył serdecznie, otwierając drzwi przed nim.
— Cobym ja mógł zrobić dobrego, dla tego biedaka? — pomyślał wtrącając go delikatnie do głównej izby.
Mimo tych chęci najprzychylniejszych dla małego Francuzika, usiadł opodal od niego, lękając się zapewne żeby nie ubliżył swojej godności oficerskiej, nadto się malcem zajmując. Poszukał jednak po kieszeniach, przeliczył ile mu jeszcze zostało pieniędzy, zastanawiając się, czy mógłby dać z nich cokolwiek Francuzikowi, nie narażając się na wyśmianie?





XXXV.

Dobosik skoro zjadł ze smakiem, ofiarowany mu kawał baraniny, został przebrany w kaftan i resztę ubrania kozackiego, aby nie być odesłanym razem z innymi więźniami. Paweł przestał zresztą zajmywać się malcem. Całą jego uwagę zwrócił teraz na siebie Dołogow. Słyszał bardzo wiele o Dołogowa waleczności i o jego okrucieństwie bezlitośnem w obec jeńców francuzkich. To też od chwili w której Dołogow wszedł do izby, nie odrywał oczu od niego. Uderzyło go na samym wstępie ubranie galowe Dołogowa. Wyglądał, jakby