Strona:Lew Tołstoj - Wojna i pokój 08.djvu/55

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

w zupełności. Cesarz jeżdżąc to tu, to tam, badał chmurny i zafrasowany szczegóły najdrobniejsze miejscowości. Potrząsał głową z niedowierzaniem, to znowu z miną zadowoloną. Nie wcielając żadnego z jenerałów w plany, które snuł jego umysł i nie tłumacząc im wcale, dla czego postanawia tak a nie inaczej, ograniczał się jedynie na wydawaniu im rozkazów krótkich, energicznych i nie znoszących bodaj cieniu sprzeciwienia. Davoust książę d’Eckmühl, ośmielił się był nadmienić, że powinnoby się wziąć tył skrzydłu lewemu armji rosyjskiej. Odpowiedział mu Napoleon, nie racząc wymienić powodu, że uważa to za zupełnie niepotrzebne. Pochwalił natomiast plan jenerała Compans, który na tem głównie zależał, żeby zaatakować okopy niedokończone i skierować w las dwie dywizje. Na to odpowiedział Ney książę d’Elchingen, że pochód przez las, przedstawia groźne niebezpieczeństwo i może pomieszać zupełnie szyki. Gdy cesarz stanął w miejscu na przeciw zdobytej reduty w Szewardyno, zamyślił się przez dłuższą chwilę w głębokiem milczeniu. Nareszcie wskazał ręką, gdzie mają ustawić nazajutrz dwie baterje dział, przeznaczone, aby współzawodniczyć z redutami Rosjan. Oznaczył również miejsce, które miała zająć artylerja polowa. Ukończywszy ustne rozporządzenia, wrócił do swego namiotu i podyktował rozkaz dzienny, co do rozkładu i planu bitwy.
Owe rozporządzenia były później opiewane z najwyższem podziwem przez historyków francuskich, a nawet znalazły u obcych ocenę wielce pochlebną.
Tymczasem, jeżeli pozwolimy sobie osądzić je na zimno, uwolniwszy się z pod wpływu prawie zabobon-