Strona:Lew Tołstoj - Wojna i pokój 05.djvu/45

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Dał mi radę, żebym nie odrywał się od moich braci w Petersburgu, żebym nie żądał koniecznie być pierwszym w loży, i żebym użył całego mojego wpływu, aby ustrzedz tak siebie jak i innych, od porywów dumy źle zrozumianej. W ogóle powinienem tak sobie jak i im dopomagać do postępowania drogą cnoty, i coraz wyższej doskonałości. Radził mi w tym celu czuwanie ścisłe nad samym sobą, i dał mi ten oto zeszyt, abym w nim zapisywał sumiennie czynności moje z dnia każdego.“

Petersburg, 23 listopada.

„Żyję na nowo z moją żoną. Wpadła była do mnie teściowa tonąc we łzach, i zaręczała najuroczyściej że Helena niewinna, błaga mnie o wysłuchanie jej, czuje się bowiem najnieszczęśliwszą bezemnie... i tak dalej... i tem podobnie... Wiedziałem z góry, że skoro ją dopuszczę do siebie, zmięknę do reszty, i nie potrafię oprzeć się nadal jej prośbom i naleganiom. Byłem w rozterce z samym sobą; nie wiedziałem co czynić, ani kogo radzić się w tym wypadku. Gdyby był tu Dobrodziej, ten by mi był dopomógł. Odczytałem jego listy, przypomniałem sobie nasze rozmowy, i wywnioskowałem z tego wszystkiego, że nie powinienem odmawiać tej, która garnie się na nowo pod moje skrzydła opiekuńcze. Trzeba właśnie wyciągnąć rękę pomocną, do niej raczej, niż do kogo innego, skoro związałem z nią moje losy w obliczu Boga. Włożę zatem krzyż na ramiona, zesłany mi przez Opatrzność, i poniosę go w pokorze ducha! Jeżeli jednak moje przebaczenie, ma mieć za cel dobro, niechże to moje połączenie z nią, będzie czysto duchowe! Powiedziałem