Strona:Lew Tołstoj - Wojna i pokój 05.djvu/41

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

między członkami, którzy zdawali się być po jego stronie, każdy wtrącał swoje poglądy i swoje zastrzeżenia, co do reform proponowanych przez Piotra. Na to on znowu oburzał się, żadnej zmiany nie przyjmując, uważał bowiem swoje zdanie za najlepsze, i żądał, żeby było przyjęte bez oporu, jednogłośnie.
Wielebny zwrócił między innemi Piotra uwagę, tonem szyderskim, że uniesiony namiętnością, okazał w dyspucie z braćmi więcej gniewu, niż pokory chrześćjańskiej i wybaczliwości. Piotr nic na tę zaczepkę nie odpowiadając, spytał krótko i węzłowato, czy jego propozycja zostanie przyjęta? Wielebny odrzucił tak samo krótko i stanowczo: — „Że ani im to w głowie postało!“ — Wtedy Piotr wybiegł z loży, nie dopełniwszy nawet formułek przepisanych, i wrócił do siebie zgorszony i oburzony.





VIII.

Trzy dni następne, po tem niefortunnem wydarzeniu, spędził Piotr wyciągnięty na szezlongu, nie opuszczając wcale pokoju i nie widząc żywej duszy, prócz swego lokaja. Zapadł był najformalniej na spleen gwałtowny.
W tym czasie dostał list od żony. Błagała go najusilniej o rozmowę, opisując słowami wymownemi, jak cierpi okropnie na rozłączeniu z nim. Kończyła zapewnieniem, że odtąd radaby resztę życia poświęcić jemu wy-