Strona:Lew Tołstoj - Wojna i pokój 04.djvu/81

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

kołaj też podszepnął Nataszce: — Wybierz w figurze Denissowa... Ten umie tańczyć paradnie!
Gdy przyszła kolej na nią, przebiegła śmiało, na koniuszkach palców całą salę, aż do miejsca, gdzie siedział Dennissow. Widziała, że wszyscy zwrócili na nią uwagę zaciekawieni, co z tego wyniknie. Mikołaj spostrzegł, że się coś długo certują, i że Denissow odmawia z uśmiechem żartobliwym.
— Proszę was, Wasylu Dmytrowiczu, przetańczcie ze mną choć raz.
— Nie mogę, hrabianeczko; chciej mieć mnie za wytłumaczonego, i nie zmuszaj.
— Ejże Waska! — Mikołaj pospieszył siostrze na pomoc. — Nie każ bo się tak długo prosić.
— Mikołka robi do pana takie słodkie oczy, jak kot do śmietanki — zaśmiała się Nataszka. — Cóż? Zrobisz to pan dla mnie? Będę za to śpiewała cały wieczór, same twoje ulubione kawałki.
— Ah! czarodziejko, robisz ze mną co tylko chcesz! — wykrzyknął szarmancko Denissow, odpinając pałasz. Przeskoczył jednym susem barykadę z kszeseł. Podkręcił wąsa junacko, ujął z umizgiem rączkę tancerki, podniósł zuchwale głowę, stanął w pozycji, wyrzuciwszy w tył jedną nogę i czekał na muzykę. Czy siedział na koniu, czy tańczył mazura, wydawał się o wiele słuszniejszym, niż był rzeczywiście, tak umiał przedstawić się korzystnie. Skoro odezwała się pierwsza skoczna nuta, rzucił na swoją damę spojrzenie tryumfujące i rozpromienione, zadzwonił w ostrogi, i puścił się jak wicher wzdłuż sali, prawie ziemi nie dostępując. Nataszka trzy-