Strona:Lew Tołstoj - Wojna i pokój 04.djvu/170

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Piotr przyznawał mu słuszność w głębi serca. Nie mógł wyobrazić sobie ludzi bardziej zadowolonych, ubolewając z góry nad ich losem, gdyby zostali wolnymi, i dziedzic przestał się nimi opiekować, przestał troszczyć się o ich potrzeby. A jednak w poczuciu sprawiedliwości, nie chciał w żaden sposób odstąpić od tego zamiaru.
Pełnomocnik, ma się rozumieć, obiecał solennie użyć wszelkich sposobów, aby uczynić zadość woli jaśnie pana. Był z góry przekonany, że młody hrabia nie znajdzie nigdy dość czasu, aby przewertować pilnie, składane mu przez niego foljały. Nie dowie się przeto, czy pełnomocnik starał się sprzedać lasy, lub jeden z kluczów i czy był w stanie oczyścić resztę dóbr? Wiedział i o tem, że nie spyta się więcej czy dokończono budowli pozaczynanych, i czy budynki służą do owych użytków filantropijnych, na co były przeznaczone? Chłopi rzecz naturalna, będą dalej robili pańszczyznę, i składali dziesiątą część od każdego produktu, jak gdzie indziej, to jest tyle, ile tylko da się z nich wycisnąć.





XXVII.

Z powrotem z owej przejażdżki, Piotr znajdując się w najszczęśliwszem usposobieniu serca i umysłu, postanowił doprowadzić do skutku odwidziny na wsi, swego