Strona:Lew Tołstoj - Wojna i pokój 04.djvu/104

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

dając wierszyki do ich albumów i dobierając do nich muzykę.
Sonia milsza i czulsza niż kiedykolwiek, starała się przekonać go, że ta przegrana z jego strony była czynem bohaterskim, i że odtąd pokochała go stokroć więcej. Co do Mikołaja, ten uważał się teraz niegodnym jej.
Nareszcie ojciec wręczył mu owe nieszczęsne czterdzieści trzy tysięcy rubli. Odesłał je Dołogowowi, odebrawszy na całą sumę pokwitowanie najformalniejsze. Odjechał natychmiast do swego pułku, tym razem nie żegnając się z nikim. Pułk jego już był wymaszerował do Polski.





XVII.

Po owej burzliwej rozmowie z żoną, Piotr Bestużew odjechał nazajutrz do Petersburga. Gdy przybył na stację w Toriok, nie zastał koni, a może też poczmistrz udał tylko że ich nie ma. Zmuszony czekać, Piotr położył się nie rozbierając, i nie zrzuciwszy nawet z nóg wielkich butów futrzanych na otomanę, ustawioną przed dużym stołem okrągłym, i zaczął myśleć nad tem i nad owem.
— Czy trzeba rozpakować tłumoki i pościelić łóżko jaśnie panu? Może również rozkaże jaśnie pan nastawić samowar?
Nie odpowiedział ani słowa na interpelacją jadącego