Strona:Lew Tołstoj - Wojna i pokój 01.djvu/188

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

razem z żoną. Będzie to dla nas radość krótkotrwała, skoro opuści nas niebawem, aby uczestniczyć w tej nieszczęsnej wojnie, w którą wciągnięto nas Bóg wie po co i na co! Nie tylko u was, w centrum ruchu i spraw europejskich, mówią tylko o wojnie. I tutaj, w ciszy wiejskiej, wśród jednostajnych, spokojnych zajęć gospodarskich, które wam, mieszkańcom wielkiej stolicy, wydają się tak pospolitemi, echa wojenne dają się uczuć boleśnie. Mój ojciec rozprawia teraz bezustannie o marszach tam i nazad, coś, o czem nie mam najlżejszego wyobrażenia. Przedwczoraj, podczas zwykłej mojej przechadzki przez wieś, uderzył mnie widok serce rozdzierający. Prowadzono rekrutów, świeżo pobranych do wojska w całej okolicy a więc i u nas. Trzeba było widzieć rozpacz matek, żon i dzieci tych, którzy odchodzili! słyszeć jęki i łkania żałosne tak z jednej, jak z drugiej slrony! Zdawaćby się mogło, że ludzkość zapomniała o prawach postanowionych przez jej Odkupiciela, który zalecał miłość bliźniego i uraz wszelkich przebaczenie. Ona zaś, ta ludzkość, przez Chrystusa wybawiona, pokłada najwyższą zasługę w sztuce wzajemnego zabijania się i mordowania!“
Adieu, droga i najlepsza przyjaciółko! Niech cię mają w swojej świętej opiece, nasz boski Zbawiciel i jego najświętsza Matka!

„Twoja Marja“.

— Ah! księżniczko, widzę że masz list wysyłać. Napisałam i ja do mojej biednej mateczki! — z temi słowami weszła do pokoju panna Bourriènne, szepleniąc akcentem czysto paryskiem, głosem zresztą o dźwięku miłym i sympatycznym.