Strona:Lew Tołstoj - Spowiedź.pdf/118

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

kiedym jako katechumen tylko potrochu przyjmował prawdę i uczuciem prowadzony szedł tam, gdzie mi się zdawało jaśniej, te kolizje mniej mnie uderzały. Kiedym czegoś nie rozumiał, mówiłem sobie, „moja wina, ja jestem głupi.” Ale im bardziej przejmowałem się temi prawdami, których się uczyłem, im bardziej stawały się one podstawą mego życia, tem cięższe, tem bardziej rażące stawały się owe kolizje i tem głębszą stawała się granica pomiędzy tem, czego nie rozumiem, bo nie umiem zrozumieć, i tem, czego nie można pojąć inaczej, jak okłamując samego siebie
Bez względu na te cierpienia i zwątpienia, jeszcze trzymałem się prawosławia. Ale zjawiły się pytania życiowe, które trzeba było rozwiązać i wtedy rozwiązanie tych pytań przez kościół — przeciwnie zasadom tej wiary, którą żyłem — ostatecznie zniewoliły mnie do zrzeczenia się związku z prawosławiem.
Pytaniem tym był przedewszystkiem stosunek kościoła prawosławnego do innych kościołów — do katolizmu i tak nazw. roskolników. W tym czasie na skutek mego zainteresowania się wiarą zbliżyłem się do wierzących innych wyznań: do katolików, protestantów, staroobrzędowców i innych. I wielu pomiędzy nimi napotkałem ludzi