Strona:Lew Tołstoj - Sonata Kreutzerowska.djvu/58

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

a nie do rozpalenia żądzy, do czego właśnie zmierza całe urządzenie naszego życia.
Milczał chwilę.
— Ród ludzki zatem zginie. A czy naprawdę ktoś, choćby nie wiem jak patrzył na świat, mógł o tem powątpiewać. Przecież to jest tak nieuchronne, jak śmierć. Przecież według wszelkich nauk kościelnych nadejdzie koniec świata i to samo bezwzględnie wynika z nauki. Cóż więc dziwnego, że z przesłanek moralnych wynika to samo.
Długo potem milczał, dopalał papierosa i, wyjąwszy z woreczka świeże papierosy, poukładał je w swej starej wybrudzonej papierośnicy.
— Rozumiem myśli pana — powiedziałem — coś podobnego twierdzą niektórzy sekciarze.
— Tak, tak, mają słuszność — powiedział. — Namiętność płciowa w jakichkolwiek bądź warunkach jest złem, złem strasznem, z którem trzeba walczyć, a nie popierać je jak u nas. Słowa ewangelji, że ten, który spojrzy na kobietę, aby jej pożądać, już popełnił cudzołustwo w duszy swojej, stosują się nietylko do cudzych żon, ale właśnie — i to głównie — do własnej żony.