Strona:Leon Wachholz - Z historyi trucizn i otruć.djvu/7

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.



Z historyi trucizn i otruć.
Podał
Prof. Dr. Leon Wachholz.

«O! moc to pełna cudów, co się mieści
W sokach ziół, krzewów, w martwej kruszców treści!»
(Szekspir).

Od najdawniejszych już czasów znane były ludzkości pewne substancye, których użytek był dwojaki: raz skuteczny w chorobach i przywracający zdrowie, drugi raz niszczący zdrowie i zadający śmierć. Przetwory te zwano lekami, a częściej jeszcze truciznami. Zacchiasz, protomedyk państwa kościelnego w XVI. wieku, wyraża się „venena non solum appellantur medicamenta, quae occidunt, set etiam quae sanant“, a jeszcze dosadniej, a zarazem poetycznie określa tę dwulicową naturę trucizn, a równocześnie i lekarstw, Szekspir, wyrażając się:

«W mdłym kwiatku, w ziółku jednem i tem samem
Ma nieraz miejsce jad wespół z balsamem«.

Że znajomość trucizn sięga początkiem w bardzo odległe przeszłością wieki, świadczą najdawniejsze mity i pomniki literackie. I tak mity starogreckie mówią o pokrytej pomrokiem tajemniczości Kolchidzie, krainie czarnoksięstwa, pozostającej pod berłem ponurej Hekaty, krainie, która miała być ojczyzną ziół, tak trujących, jak zbawczych dla zdrowia. W księgach indyjskich Ayur-Veda oświadcza Susrutas, ich autor, że leki w ręku biegłego stają się dla ludzi ambrozyą w ręku partacza trucizną. Wymienia on leki, które