Strona:Leon Tołstoj - Anna Karenina Tom II.djvu/46

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

ćmi. Dzieci nietylko, że ładnie wyglądały w swych strojnych ubraniach, lecz były nadzwyczaj miłe i zachowywały się bardzo grzecznie. Alesza nie stał co prawda spokojnie, gdyż kręcił się ciągle i chciał przyjrzeć się z tyłu swej kurteczce, w każdym jednak razie był bardzo miłym. Tania zachowywała się jak dorosła osoba i pilnowała młodsze rodzeństwo. Najmłodsza Lili wyglądała ślicznie, dziwiąc się naiwnie wszystkiemu i trudno w istocie było wstrzymać się od uśmiechu, gdy przyjąwszy komunię, zauważyła: please, some more.
Wracając do domu dzieci zdawały sobie sprawę, że były uczestnikami uroczystego aktu i zachowywały się bardzo spokojnie.
W domu również szło wszystko dobrze, ale podczas śniadania Grysza począł gwizdać i, co gorsza jeszcze, nie słuchał angielki, za co miał nie dostać leguminy. Darja Aleksiejewna, gdyby była obecną przy zajściu, nie byłaby pozwoliła na ukaranie malca w tak uroczystym dniu, należało jednak podtrzymać powagę nauczycielki, musiała więc zatwierdzić wyrok, że Grysza nie dostanie leguminy; w każdym razie wypadek ten zakłócił ogólną radość. Grysza płakał, twierdząc, że to Nikolinka gwizdał a nie ukarano go, i że on, Grysza, płacze nie dlatego, iż nie dostanie leguminy, bo to go nic a nic nie obchodzi, ale dlatego, iż postąpiono z nim niesprawiedliwie. Matce stało się żal dziecka, chciała więc rozmówić się z angielką i darować Gryszy winę. Gdy szła do pokoju angielki, ujrzała, przechodząc przez salon, scenę, która ucieszyła ją do tego stopnia, że aż łzy zakręciły się jej w oczach i już sama przebaczyła przestępcy.
Grysza siedział w salonie przy bocznem oknie, koło niego zaś stała Tania z talerzykiem w ręku. Pod pozorem obiadu dla lalek, Tania poprosiła angielkę o pozwolenie zabrania swej porcyi leguminy do dziecinnego pokoju i zaniosła ją bratu.