Strona:Leon Tołstoj - Anna Karenina Tom II.djvu/382

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Mikołajowi do chłodnego czoła krzyż, zawinął potem zwolna brewiarz i krzyż, a postawszy jeszcze czas jakiś nad chorym, dotknął zimnej, wychudłej, ogromnej dłoni.
— Skonał! — rzekł i chciał odejść, lecz, nagle zlepione wąsy trupa poruszyły się, i wśród głębokiej ciszy, jaka panowała w pokoju, rozległy się wyraźnie wydobyte z głębi piersi dźwięki:
— Nie zupełnie... niedługo...
I za chwilę oblicze rozjaśniło się, pod wąsami na ustach wystąpił uśmiech, i kobiety zajęły się ciałem nieboszczyka.
Widok brata i obecność śmierci wznowiły w duszy Lewina to uczucie obawy przed tajemniczością, a zarazem bliskością i koniecznością śmierci, jakie opanowało go tego jesiennego wieczoru, gdy brat przyjechał do niego. Uczucie to było teraz jeszcze silniejszem niż dawniej; jeszcze mniej niż dawniej Lewin czuł się zdolnym zrozumieć znaczenie śmierci i konieczność jej zdawała mu się jeszcze straszniejszą; teraz jednak, dzięki obecności żony, uczucie to nie doprowadzało go do rozpaczy; pomimo pewności, że kiedyś umrze, odczuwał konieczność życia i kochania; czuł, że miłość powstrzymała go od zwątpienia i rozpaczy, i że miłość ta stawała się coraz silniejszą i czystszą.
Nie zdążyła się spełnić przed jego oczyma jedna tajemnica, tajemnica śmierci, gdy nagle zaczęła się wyłaniać druga, również niedająca się przeniknąć, powołująca go do życia i kochania.
Doktor potwierdził swe domysły co do Kiti: czuła się niezdrową, gdyż była w odmiennym stanie.

XXI.

Z chwilą, gdy Aleksiej Aleksandrowicz z rozmów z Betsy i Stepanem Arkadjewiczem wywnioskował, że żądają od niego tylko, aby pozostawił zupełną swobodę żonie i aby uwolnił ją od swej obecności, gdyż Anna życzy sobie