Przejdź do zawartości

Strona:Leon Tołstoj - Anna Karenina Tom II.djvu/136

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

wało, że nie myśli o niczem, stawał mu od czasu do czasu w wyobraźni stary chłop ze swą rodziną i wrażenie to nietylko przykuwało do siebie jego uwagę, lecz zdawało się wymagać również i rozwiązania jakiejś kwestyi z niem związanej.
Nad wieczorem przyjechali do Świażskiego dwaj obywatele za interesami, i podczas herbaty zawiązała się najbardziej ożywiona rozmowa, jakiej Lewin właśnie spodziewał się.
Lewin siedział przy stole koło pani domu, co zmuszało go do rozmawiania z nią i jej siostrą, siedzącą naprzeciwko niego. Żona Świażskiego była to kobieta niewysokiego wzrostu, blondynka z okrągłą twarzą, promieniejącą uśmiechem i dołkami. Lewin myślał, że przez nią zdobędzie rozwiązanie tej zagadki, jaką przedstawiał dla niego mąż jej, nie mógł jednak zdobyć się na konieczną równowagę myśli, czuł się zakłopotanym, ponieważ naprzeciwko niego siedziała jej siostra w strojnej, i jak mu się zdawało, naumyślnie dla niego włożonej sukni, z dużem wycięciem w kształcie trapezu na okrągłych, białych piersiach; czworokątne to wycięcie, pomimo to, że piersi były nadzwyczaj białe, a może dlatego właśnie, pozbawiało Lewina zwykłej mu swobody i panowania nad sobą. Lewin wyobrażał sobie, i mylił się zapewne, że wycięcie to było zrobionem tylko z powodu jego przyjazdu i był zdania, iż niema prawa patrzeć na nie i że powinien się starać nie zwracać nań żadnej uwagi; zdawało mu się jednak, że to jest jego wina, iż wycięcie to zostało zrobionem. Lewin był pod wrażeniem, że oszukuje kogoś, że powinien wytłumaczyć się, lecz że tłumaczyć się z tego w żaden sposób nie można, rumienił się więc nieustannie, był nie w humorze i nic prawie nie mówił. Małomowność jego udzieliła się i siostrze Świażskiego, gospodyni jednak zdawała się nie zauważać usposobienia Lewina, starała się więc naumyślnie ożywić go.
— Powiada pan — rzekła w toku rozpoczętej rozmowy — że wszystko co jest rosyjskie, nie może interesować