Strona:Leon Tołstoj - Anna Karenina Tom II.djvu/113

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Wroński chciał teraz słuchać dalej i dowiedzieć się, co mu Sierpuchowskoj powie.
— Chcesz wiedzieć, jak ja się zapatruję na to? Kobiety, to najniebezpieczniejszy kamień, o jaki rozbija się działalność mężczyzny. Nadzwyczaj trudno jednocześnie kochać się w kobiecie i pracować. Istnieje tylko jeden środek, do którego stosując się, można się kochać i miłość nie przeszkadza nam wtedy w niczem, mianowicie: ożenienie się. Nie wiem, jak ci to powiedzieć — rzekł Sierpuchowskoj, lubiący w ogóle porównania — poczekaj, poczekaj... jak naprzykład nieść fardeau i mieć ręce wolne można tylko wtedy, gdy fardeau przywiązanem jest na plecach, a tem jest właśnie małżeństwo. Przekonałem się o tem, gdym się ożenił: ręce miałem odrazu rozwiązane. Ale gdy bez ożenienia się będziesz ciągnął za sobą to fardeau, ręce będziesz miał skrępowane i nic nie będziesz w stanie robić. Przypomnij sobie Mazankowa, Krupowa... są to ludzie, którzy z powodu kobiet nie mogli dojść do niczego.
— Co to tam za kobiety! — rzekł Wroński, przypominając sobie francuzkę i aktorkę, z któremi żyli ci dwaj ludzie.
— Tem gorzej: im pozycya kobiety jest wyższą, tem gorzej, porównałbym to nie do niesienia fardeau rękoma, ale do wyrywania go komu innemu.
— Nigdyś nie kochał — rzekł po cichu Wroński, patrząc przed się i myśląc o Annie.
— Być może, w każdym razie pamiętaj o tem, com ci mówił przed chwilą. I jeszcze jedno: kobiety są zawsze praktyczniejsze i trzeźwiej zapatrują się na rzeczy niż mężczyźni. My z miłości robimy coś olbrzymiego, a one są zawsze terre à terre... Zaraz, zaraz! — zwrócił się do wchodzącego lokaja.
Lecz lokaj nie przychodził ich prosić — jak Sierpuchowskiemu zdawało się — lecz przyniósł list adresowany do Wrońskiego.
— Od księżnej Twerskiej.