Przejdź do zawartości

Strona:Leon Tołstoj - Anna Karenina Tom II.djvu/104

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Anna w nim — Wrońskim — pokłada, wymagają czegoś takiego. czego on nie przewidział w kodeksie tych zasad, z pomocą których szedł przez całe życie. I w rzeczy samej to wszystko spadło na niego niespodzianie i w pierwszej chwili, gdy ona powiedziała mu o swym stanie, serce podpowiedziało Wrońskiemu, iż należy wymagać od niej, aby opuściła męża. Chociaż powiedział to, obecnie jednak, rozważając rzecz na chłodno, widział dokładnie, że lepiej byłoby obejść się bez tej ostateczności i zarazem, przypuszczając tak, obawiał się, czy ten pogląd jego jest właściwym.
„Jeśli jej powiedziałem, aby opuściła męża, tem samem powiedziałem jej, aby połączyła się ze mną: czy jednak jestem przygotowany na to? W jaki sposób wywiozę ją teraz, kiedy niemam pieniędzy? Przypuśćmy, że mógłbym sobie dać jakoś rady... Ale w jaki sposób wyjadę z nią, kiedy jestem na służbie? Żądając od niej opuszczenia męża, powinienem był być przygotowanym na to, to jest mieć pieniądze i podać się do dymisyi.“
I Wroński zamyślił się. Pytanie, czy podać się, czy też nie podawać do dymisyi, doprowadziło go do nowego pytania, z którego nie zwierzał się nigdy nikomu, o którem sam tylko wiedział, a które, kto wie czy nie dotyczyło najważniejszego celu w jego życiu.
Żądza odznaczenia się była dawnem marzeniem jego dziecinnych i młodych lat, nie przyznawał się jednak do niej, a jednak żądza ta była do tego stopnia silną, że nawet i teraz walczyła z miłością, która go opanowała. Pierwsze jego kroki w karyerze salonowej i służbowej były udatne, lecz dwa lata temu popełnił gruby błąd. Chcąc okazać swą niezależność i posunąć się prędzej, Wroński odmówił przyjęcia ofiarowywanego mu stanowiska, licząc na to, że ta odmowa doda mu więcej ceny; okazało się jednak, że postąpił zbyt śmiało, gdyż od tego czasu zostawiono go na uboczu; wyrobiwszy sobie, chcąc niechcąc, opinię człowieka niezależnego, Wroński używał jej z nadzwyczajnym taktem