Przejdź do zawartości

Strona:Leon Tołstoj - Anna Karenina Tom I.djvu/72

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

nie mam nic do powiedzenia. Ja... ja... gdybym nawet chciała, to nie wiedziałabym co i jak... nie wiem...
„Gdyby mówiła nieprawdę, nie miałaby takich oczów“ — pomyślała księżna i uśmiechnęła się, widząc do jakiego stopnia Kiti jest zakłopotaną i szczęśliwą. I znów księżna uśmiechnęła się na myśl, jak Kiti przejętą jest tem, co dzieje się teraz w jej duszy.

XIII.

Kiti przez całe poobiedzie do samego wieczora była w tym stanie, w jakim bywa młody człowiek przed bitwą: czuła mocne bicie serca i nie mogła skupić myśli. Wiedziała, że wieczór dzisiejszy, gdy oni obydwaj po raz pierwszy się spotkają, rozstrzygnie o jej losie i ciągle przedstawiała sobie w wyobraźni to każdego z nich oddzielnie, to znów ich obydwóch razem. Gdy myślała o przeszłości, to z przyjemnością i rozrzewnieniem wspominała Lewina. Wspomnienia dzieciństwa i wspomnienia przyjaźni Lewina ze zmarłym jej bratem dodawały szczególnego poetycznego uroku ich stosunkowi. Miłość Lewina, której była pewną, podchlebiała jej i cieszyła ją, wspomnienie o Lewinie było jej przyjemnem. Do wspomnień o Wrońskim dołączała się jakaś fałszywa nuta, chociaż Wroński był nadzwyczaj światowym i na swojem miejscu człowiekiem; zdawało się jej, że było coś fałszywego, nie w nim, gdyż on był bardzo naturalnym, lecz w niej samej, w stosunku zaś jej do Lewina wszystko było tak szczere i czyste. Lecz za to, ile tylko razy wspomniała o swej przyszłości z Wrońskim, widziała ją w perspektywie zupełnego szczęścia, przyszłość zaś z Lewinem przedstawiała się mglistą.
Wszedłszy na górę do swego pokoju, aby ubrać się na wieczór, Kiti z przyjemnością zauważyła, że jest w jednym z lepszych dni swoich, i że panuje najzupełniej nad sobą; panowanie zaś nad sobą było jej niezbędnie potrzebnem,