Strona:Leon Tołstoj - Anna Karenina Tom I.djvu/137

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

szukając wymienia, szturchało matkę nosem i machało ogonkiem.
— Fedorze, poświeć tutaj latarnią — zawołał Lewin, przyglądając się cielęciu. — Wdało się w matkę, choć maść wzięło po ojcu. Ładne! długie i szerokie w grzbiecie. Wasylu Fedorowiczu, prawda, że ładne? — zwrócił się do ekonoma, zapominając pod wpływem zadowolenia z przyjścia na świat ładnego cielęcia, że z winy ekonoma i przez jego niedbalstwo zagrzała się gryka.
— Musiało być ładne! — odrzekł ekonom. — A Siemion przychodził na drugi dzień po pańskim wyjeździe. Trzeba się będzie chyba z nim umówić? Już przedtem mówiłem panu o maszynie.
Jedno tylko to pytanie przypomniało Lewinowi o wszystkich szczegółach dużego i skomplikowanego gospodarstwa, od razu więc podszedł do kancelaryi i, porozmawiawszy z ekonomem i przedsiębiorcą Siemionem, wrócił do domu i udał się od razu na górę do salonu.

XXVII.

Dom był duży, staroświecki, i Lewin., choć sam tylko mieszkał, opalał i zajmował cały dwór; wiedział., że jest to zbytek, że to nie dobrze i że wręcz nawet sprzeciwia się jego obecnym zamiarom, lecz dom ten dla Lewina zawierał w sobie świat cały: swiat, w którym żyli i umarli rodzice jego. Ponieważ pożycie ich było dla Lewina ideałem doskonałości, zamierzał więc po ożenieniu się wskrzesić je.
Lewin zaledwie przypominał sobie matkę. Pamięć jej była dla niego świętą i przyszła żona powinna była, w wyobraźni jego, być również takim świętym ideałem kobiety, jakim była jego matka.
Miłości względem kobiety Lewin nietylko niemógł przedstawić sobie bez ślubu, lecz zawsze widział naprzód rodzinę, a potem dopiero tę kobietę, która mu da tę rodzinę. Pojęcia