Strona:Leo Lipski - Powrót.djvu/98

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
92Leo Lipski, Niespokojni

Idioto! Idioto! Sprać ją i pójść sobie. Zobaczyłbyś, jakby cię ona przepraszała. Tu nie jest ważne, kto ma rację. Tu nikt nie ma racji. Tu nie ma sensu przekonywać, tłumaczyć. Ona ma słuszność, gdy chce, abyś ty tak postępował, jak sobie tego nie życzy. Tylko konsekwentnie.
Ale ty się boisz ryzyka. Jesteś tchórz. Powoli, powoli, myślisz, opanujesz ją. Gówno. Płacząc i rycząc. Gówno. Ona cię przecież kocha, mówisz, mimo że się do tego nie chce przyznać. Choćby wiedziała, że umrze, to cię nie przeprosi. Ciebie już nie”.
I myślał:
„W jak małym stopniu kochamy osoby, które kochamy, w jak wielkim nasze odbicie w nich, jak w lustrze, które powraca do nas, jako cecha im przypisywana. I jak z oddaleniem się osoby, którą się kocha, oddalamy się sami od siebie, tak że powstaje pomiędzy nami a nami męczące napięcie, od którego...
Patrzcie no, jak on rozumuje w stylu Prousta, aby tę całą historię uczynić mniej osobistą”.
I myślał:
„Jak dawno nie doznałeś objawienia zadka? Objawienia czternastolatki, jak pchnięcia nożem; czternastolatki o skórze złotej jak rybia łuska... Jak dawno już?”
I myślał:
„Czym więcej ją lubisz (dlaczego używasz wyrażenia «lubisz»?, kretynie jeden), tym ona ciebie mniej. Waga po prostu. Raz w górze, raz w dole. Ale biada temu, kto da się przeważyć. A przeważa się obojętnością. Pozorną lub prawdziwą. Obie strony licytują się w obojętności.
Tej reguły nie warto już opisywać, tak jest znana. A przecież jest ona sprzeczna z prawami biologicznymi. Zresztą gówno, czy jest sprzeczna, czy nie. Już nie mogę się tak męczyć. Kupić atropiny, bromu, tak żeby być z lekka pijanym, żeby nareszcie zelżała ta mała męka w dołku.
A jak ona wyjdzie tymczasem? Proszę cię, proszę cię...
Ty jesteś obojętny. Masz rację. Ty nie chcesz się w to mieszać. Tylko wyciągnąć jak najwięcej korzyści. Ja myślę o takim «Ty» jak «Ono» («Es») Freuda. Ja nie myślę o wyciąganiu korzyści. Idealny przypadek byłby, kiedy by «Ono», «Ja» i podświadomość były tym samym. Obrzydliwy nałóg myślenia”.
I myślał:
„Zdradzamy tych, którzy kochają.
Jak przypadkowy jest wybór obiektu miłości. Pod wielu nawarstwieniami, uczuciami wtórnymi i innymi czortami kryje się przy-