Strona:Leo Belmont - Złotowłosa czarownica z Glarus.djvu/28

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

„... Chcesz-li wiedzieć, jaką jest ta twoja spuścizna grzechu pierworodnego?
„Tedy zgromadź wszystkie koście umarłych, wszystkie zarazy, głody, powodzie, pożary, wojny i mory; wszystkie spustoszenia tylu krajów, wszystkie perzyny tylu miast i grodów, tylu lepianek i tronów; wszystkie mrozy zimowe i upały letnie; wszystkie choroby, boleści i męki tylu cierpiących i męczenników tylu; wszystkie, nakoniec, klęski i nędze, które gdyby potopem wciąż zalewają ziemię; zbierz to wszystko złe, pod którem ludzkość jęczała, jęczy i jęczeć będzie aż do skończenia wieków; dodaj do tego piekło... wszystko to jest dziełem jedynego grzechu Ewy i Adama! Taki to róg obfitości zostawili nam niepokorą swoją pierwsi rodzice nasi. Ziemia stała się przez nich grobem wszystkich żyjących i mieszkaniem śmierci!...[1].
Na ustach Anny Göldi znowu przemknął ten sam lekki, zagadkowy uśmiech. A w uśmiechu tym, w przekrzywieniu ust — było coś jeszcze prócz lekkomyślnego niedowierzania, był wyraz niesmaku i obrzydzenia. Szczęściem, nikt zgoła nie patrzył na nią — wszystkie spojrzenia zawiesiły się na krasomówczym kaznodziei. Ten już zbierał skrypty swoje, pełne cytat ze Starego i Nowego Testamentu, z proroków i ewangielistów; jął schodzić zwolna po kręconych schodach.
Anna Göldi skorzystała z chwili, gdy pobożni zagłębili się w psałterzach i zaintonowali pieśń nabożną — zakręciła się na pięcie i szybkim krokiem wyszła z kościoła.

Tuż za kościołem pięła się w górę śród gęstych

  1. Ćwiczenia duchowne Św. Ignacego str. 53