Strona:Leo Belmont - Pani Dubarry.djvu/141

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Hrabia Dubarry cierpliwie chodził koło niej. Powiedział jej:
— Nie rób mi cnotliwych minek, Znam się na tem. Powtarzam ci raz jeszcze. Wezmę cię z sobą tylko pod warunkami, które podałem. Musisz mi być bezwzględnie posłuszna — zniknąć ze świata na rok, na dwa... a zrobię cię kochanką króla.
— Pan kpi sobie zemnie.
— Wcale nie!... Mówię serjo!...
— Przecie pan mówi o cudzie.
— Na dworze Ludwika XV dzieją się cuda! A więc...
— Nie chcę!...
— Dobrze!.. Mamy czas.. Jesteś jeszcze młoda i porządnie głupia. Wyjadę tymczasem do Kairu. Lekarze doradzają mi wypoczynek od próżniactwa. Mam zamiar poleczyć się — może nabrać znowu sił do miłości, bo ochoty mi nie brak. Ale powrócę do Paryża i... ponowię moją propozycję. Zastąpisz panią Pompadour, która... ma suchoty i nie pożyje długo.

. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

Powyższa propozycja, jakkolwiek odrzucona, wywarła głęboki wpływ na duszę Joanny. Ceniła wprawdzie zawsze siebie wysoko, znajdując potwierdzenie wartości swego uroku w uwielbieniach kobiet i mężczyzn, przechodzących przez zawiły szlak jej życia od najmłodszego wieku. Ale teraz „nieopatrzne“ słowo hrabiego Dubarry,