Strona:Leo Belmont - Markiza Pompadour miłośnica królewska.djvu/225

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

murów serca kobiety — jest podstawą dla historyków do wydania potępiającej opinji o jej oschłej, mściwej, nie dającej się wzruszyć, despotycznej naturze, o sercu z kamienia!
Jaką tajemnicę posiadał d’Aurry? — czy nieznaną nam jakąś jej własną nędzną tajemnicę — krok podły, który wypadło ukryć przed światem — lub miłostkę, poniżającą wobec króla?! — czy może tajemnicę polityczną, jakieś konszachty dyplomatyczne, które niebezpiecznie było rozgłaszać, aby nie zaszkodzić sprawie Francji?... Co wyśledził, wyszperał, wyszpiegował ten człowiek — o czem przyrzekał milczenie? — niedawno!... Dlaczego dotknęła go tak surowa kara? — zresztą nieobca epoce, kiedy prywatny interes mógł korzystać z biletu królewskiego in blanco dla wpisania imienia osoby niedogodnej, a zamknięci na całe życie nie znali nieraz przyczyny swego aresztu!...
Jakkolwiek prawem powieściopisarza na całej przestrzeni tego utworu luki pomiędzy ścisłemi faktami historycznemi wypełnialiśmy dowolnie fantazją psychologiczną — tego ciemnego punktu, z którego wieje dech grobu i wydziera się krzyk męki, nie ważymy się dotknąć zmyślonem rozwiązaniem. Niechaj tu pozostanie zagadka!... Niech pozostanie dla stwierdzenia, że przeszłość jest zawsze tajemnicą — dla skonstatowania, że wbrew wszystkim naszym domysłom postać Markizy de Pompadour w zawiłości rysów duchowych pozostała do dziś i zawsze będzie zagadką.
Wobec powyższego ciemnego punktu zastrzeżmy jednak na rzecz Markizy — oprócz barbarzyńskiego tła epoki, w której pojawiła się i wpływom jej uledz