Strona:Leo Belmont - Królewska miłośnica.djvu/84

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

W niedzielę 30 kwietnia jeden z lekarzy przy przenosinach chorego na mniejsze łóżko, zbliżył przypadkiem do jego twarzy świecę. Dojrzał na czole i policzkach czerwone plamki i wezbrane materją pryszczyki. Zagadka choroby wyjaśniła się:
Król miał ospę!
Trójka lekarzy niemal radośnie oświadczyła choremu, że wobec pewności djagnozy znajdą się i środki lecznicze i uspokoiła otoczenie. Czwarty Bordeu, mędrszy od kolegów, wzruszył ramionami: „Mój Boże! ospa — w tym wieku... przy osłabionym organizmie. Ależ to okropna choroba!“...

. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

Niezbyt rozumiano naówczas zaraźliwość ospy, skoro córki królewskie zamknęły się z chorym w sypialni, lub może rozumiano, skoro odgrodzono się zamknięciem; księżniczki Ludwika, Wiktorja i Zofja poświęciły się dla dobra ojca.
Monarcha doznał zgrozy. Ujrzał przed sobą widmo śmierci. Leżał bez ruchu, bezmowny, wparłszy przerażone oczy w przestrzeń.

. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

Partja Dubarry, drżąca o przyszłość, staczała słowne boje za drzwiami sypialni królewskiej. Posyłała codziennie faworytę do króla, aby obudzić w nim iskrę zmysłowości, wzniecić