„Kokietować sam ci pozwoliłem. Ale czytać cały arkusz opisów twoich o tem, jak kokietujesz — to nie jest mi wcale potrzebne“
Była to nie tylko zazdrość. Puszkina w istocie nudziły te opisy. A zwłaszcza nie chciał, aby... bawiła się niemi policja, która — jak zaznacza — skrzętnie przeglądała listy pisane do niego.
Pani Natalja była kobietą uczciwą. Ale sport kokieteryi uprawiała z zamiłowaniem. Oto pisze do niej poeta: „I o tobie chodzą jakieś wieści. Lecz nie dochodzą mnie w całości. Bo mężowie zawsze ostatni dowiadują się o postępowaniu swoich żon.
Ale słyszę, że kogoś doprowadziłaś kokieterją do takiej rozpaczy, że aż założył sobie na pociechę harem z uczenie szkoły dramatycznej“.
Jest to oczywiście żart. Mieści się w liście z roku 1836-go. Kie zapowiada on zupełnie tej katastrofy, która zaledwie w półroku potem rozegrała się na tle kokieteryjnych sukcesów jego żony.
Pani Natalja korzystała za wiele z pozwoleń mężowskich. Nie wiedziała ona, że igrać z ogniem nie można — nie wiedziała, bawiąc się w flirt niewinny z posłem duńskim Dantesem, że popycha męża ku przepaści — nie wiedziała, że mąż jej tak mocno przyjmie do serca lekki cień plotki, padający na jego honor małżeński...
Co prawda, nie mogła ona przewidzieć,
Strona:Leo Belmont - Czego nie wiecie o waszych mężach.djvu/44
Wygląd
Ta strona została przepisana.