Strona:Lenin - O religii i kościele.djvu/9

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Nie mogą się oni zabrać do pracy pożytecznej, zaś pić i jeść muszą — sprytniejsi więc z prawosławnych popów stroją się w nowe szaty i wymyślają „cerkiew odnowioną” („obnowlency”). Rzecz zdumiewająca, że Lenin już w 1909 roku, osiemnaście lat temu, uprzedzał masy pracujące przed temi „odnowieńcami”. Jeszcze wtedy wykazywał on, że są to tylko nowe śpiewki, lecz na starą melodję: takie same oszustwo i taka sama ciemnota.
Świadomy włościanin zna wartość zarówno kościoła, jak też i duchowieństwa. Doświadczył on to wszystko naw łasnej skórze. Rozumie dobrze, że nie od boga zależy jego gospodarstwo włościańskie. Jeżeli pole będzie źle zaorane, źle nawożone lub nie posiane — to żaden bóg nie pomoże i pomimo wszystko ziemia nie urodzi. Kto zaś posiada tłustą ziemię, dobre nasiona i kto dobrze i we właściwym czasie zaorał, — ten nawet posuchy się nie przestraszy. Od agronoma i z książek można się dowiedzieć, jak nauczyli się ludzie o własnych siłach (bez pomocy wszelkich bogów) walczyć zarówno z posuchą, jak i z deszczem i różnemi szkodnikami. My zaś, pomimo nabożeństw i procesji, urządzanych przez duchowieństwo, cierpimy częstokroć nieurodzaje.