Strona:Leblanc - Zęby tygrysa (1924).djvu/402

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—   396   —

szy ją następnie samą, wrócił do hotelu w godzinę później i zapukał do drzwi zajmowanego przez nią numeru.
I tym jeszcze razem nie odważył się przystąpić prosto do sprawy, tak, jak sobie to był postanowił. Były zresztą inne punkty, które musiały być wyjaśnione natychmiast.
— Florentyno — zaczął — zanim oddam w ręce władz tego człowieka, muszę się dowiedzieć, czem właściwie był on dla ciebie?
— Przyjacielem — odrzekła. — Nieszczęśliwym przyjacielem, dla którego miałam uczucie litości. Dziś trudno mi zrozumieć, iż litowałam się nad takiem monstrum. Poznałam go przed kilku laty i jego chorowitość, jego nędza fizyczna, wszystkie cechujące go oznaki bliskiej śmierci sprawiły, iż przywiązałam się do niego. Miał on sposobność oddać mi kilka przysług i jakkolwiek żył życiem nieco tajemniczem, które budziło czasem we mnie pewne wątpliwości, to jednak stopniowo począł wywierać na mnie znaczny wpływ, z czego nie zdawałam sobie zresztą sprawy. Wierzyłam w jasność jego umysłu, w jego dobrą wolę, w jego oddanie się absolutne i kiedy wybuchła sprawa Morningtona, on to, z czego sobie teraz zdaję sprawę, kierował początkowo mną, a następnie Gastonem Sauverandem. On to zmuszał mnie do posługiwania się kłamstwem i do odgrywania komedyi, tłómacząc mi, że w ten sposób działam dla ocalenia Maryi Anny Fauville. On to sprawił, iż byliśmy przeniknięci taką nieufnością do pańskiej osoby i tak dalece przyzwyczaił nas do milczenia o nim i o wszystkich jego sprawkach, że Gaston Sauverand nie śmiał nawet wspomnieć o nim w rozmowie, jaką miał z panem. W jaki sposób stać się to mogło, iż byłam tak zaślepiona — nie wiem, ale faktem jest, że tak właśnie było. Nic nie sprzyjało jaśniejszemu spojrzeniu na sprawy. Nic nie było w stanie wzbudzić we mnie choćby na chwilę podejrzenia przeciw temu człowiekowi bezbronnemu, choremu, który połowę swego życia spędził w szpitalach lub klinikach, który wycierpiał wszelkie możliwe operacye i który, mówiąc mi nawet o swej miłości,