Strona:Leblanc - Zęby tygrysa (1924).djvu/349

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—   343   —

tem bardziej nigdy zdumienia tego człowieka, gdy spostrzegł, że sztylet jego składał się tylko z rękojeści i kawałka ostrza, wystarczającego zaledwie do tego, aby mógł utrzymać się w pochwie.
„Wściekłość jego wyraziła się w dzikim wrzasku. Natychmiast rzucił się ku jednemu ze swych kompanów i wyrwał mu z pochwy jego własny sztylet. I ten jednak był ułamany prawie u samej rękojeści...
„Wtedy wybuchnął ogólny tumult i każdy z kolei począł wyjmować swój sztylet. Było tam czterdziestu pięciu ludzi i czterdzieści pięć sztyletów poułamywanych.
„Przywódca dzikiej bandy poskoczył ku mnie, jakgdyby mnie czynił odpowiedzialnym za ujawnienie tego niepojętego fenomenu. Był to starzec chudy, zgarbiony, utykający na nogę, o wstrętnym wprost wyglądzie. Wymierzył we mnie jakiś olbrzymi pistolet, a wydał mi się w tej chwili tak śmiesznym, że wybuchnąłem śmiechem.
„Nacisnął cyngiel i kurek spadł bez wystrzału..
„Nacisnął drugi raz i... kurek znów spadł bez wystrzału...
„Natychmiast gestykulując, tłocząc się, potykając, rzucili się wszyscy do słupa, do którego byłem przywiązany i wszyscy jak byli wymierzyli w moją pierś swą broń różnorodną, fuzye, pistolety, karabiny, starą okrętową hiszpańską broń palną. Dzikusy szczękali zębami. Ale... z fuzyi, pistoletów, karabinów i tromblonów hiszpańskich nie padł ani jeden strzał...
„Co za cud!... Trzeba było widzieć ich miny! Przysięgam panom, że nigdy tak się nie uśmiałem, jak wówczas, co zdezoryentowało ich do reszty. Jedni pobiegli do namiotów, aby podsypać świeżego prochu. Inni zmienili swą broń z największym pośpiechem. Nowy zawód, nowe rozczarowanie... Nie imała mnie się żadna broń! Byłem nie do zaatakowania! I śmiałem się do rozpuku! Śmiałem się!
„Sprawa jednak nie mogła się przedłużać. Mieli w swych rękach dwadzieścia innych środków przeciw mnie. Mieli ręce, którymi mogli byli mnie zadławić, kolby karabinów któremi mogli byli