Strona:Leblanc - Zęby tygrysa (1924).djvu/239

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—   233   —

A zatem Perenna był uwięziony wśród grubych murów. Sam uwięził się wiedziony jedną tylko myślą — uniknięcia szponów policyi.
Zwolna torturowany głodem i pragnieniem, popadł w ciężki sen, pełen widziadeł, tak przykry, że pragnął się nieraz obudzić za wszelką cenę, ale tak głęboki, że przyszedł do świadomości dopiero koło godziny ósmej wieczór.
Obudziwszy się czuł takie zmęczenie i tak dalece zdawał sobie sprawę ze swej istotnie przykrej sytuacyi i doznał poza tem tak dziwnego uczucia trwogi, że zdecydował się opuścić swoją kryjówkę i wydać się w ręce policyi. Wolał wszystko, aniżeli dalszą mękę i niebezpieczeństwo, na które narażał się dłuższem pozostawaniem w tej ciemnicy.
Odwróciwszy się jednak ku wyjściu, przekonał się z przerażeniem, że kamień nie usuwa się przy zwykłem popchnięciu, a ponadto po szeregu prób, doszedł także do przekonania, że nie uda mu się odnaleźć mechanizmu, który bezwątpienia kamień ten w ruch wprowadzał. Zaciął się i siłą począł odpychać kamień. Wysiłki te jednak, powtarzane bez końca, były daremne. Kamień tkwił niewzruszenie.
Tylko po każdym takim wysiłku kamienie odłupywały się od sklepienia, zmniejszając jeszcze przestrzeń, w której mógł się obracać.
Musiał się zdobyć na nadzwyczajny wysiłek, aby zapanować nad nerwami i ozwać się żartobliwie:
— Doskonale! Przyszło mi na taki koniec, że ja, Arseniusz Lupin, będę musiał wołać o pomoc! Tak, wołać o pomoc panów policyantów... Inaczej szanse pogrzebania żywcem stawać się będą coraz prawdopodobniejsze.
Zacisnął pięści.
— Do stu piorunów! Sam sobie dam radę! Wołać o pomoc? Nie, po tysiąc razy nie!
Całą siłą woli usiłował zastanowić się, ale w wycieńczonym mózgu powstawały tylko mgliste myśli. Majaczyły mu w myślach postacie Florentyny i pani Fauville.
— Nocy dzisiejszej — powtarzał w duchu —