Strona:Leblanc - Zęby tygrysa (1924).djvu/199

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—   193   —

wrażenie. Miałże powrócić do swego pierwotnego przekonania, iż pani Fauville jest winna, że jest podobną komedyantką, jak jej wspólnik, jak Florentyna? Czy, przeciwnie, miał ufać lojalności tego człowieka?
— I cóż dalej? — zapytał.
— Dalej? Wybuchła wojna i zostałem wcielony w szeregi w jednym z punktów zbornych.
— A pani Fauville?
— Mieszkała w Paryżu w swym nowym domu. Pomiędzy nią i jej mężem nie było już nigdy mowy o przeszłości.
— Skąd pan się o tem dowiedział? Czy pisywała do pana?
— Nie! Pani Fauville jest tego rodzaju osobą, że nie wchodzi w kompromisy z obowiązkiem i ma o obowiązku pojęcie surowe aż do krańcowości. Nigdy do mnie nie pisała. Ale Florentyna, która przyjęła tu, u hrabiego Malonescu, pańskiego poprzednika, miejsce sekretarki i lektorki, przyjmowała często w swem mieszkaniu panią Fauville. Ani razu nie wspominałaś o mnie, nieprawdaż, Florentyno? Pani Fauville by na to nie pozwoliła. Ale całe jej życie było tylko miłością i wspomnieniem. W końcu, zwolniony z szeregów i zmęczony tak długiem z nią rozstaniem, wróciłem do Paryża. I to było naszą zgubą.
„Upłynął od tej chwili prawie rok czasu. Wynająłem mieszkanie przy ulicy du Roule i żyłem o ile możności na uboczu, ażeby Hipolit Fauvilie nie dowiedział się o moim powrocie. Tak dalece obawiałem się, aby spokój pani Fauville nie został zamącony! Tylko Florentyna wiedziała o wszystkiem i od czasu do czasu mnie odwiedzała. Wychodziłem z domu bardzo rzadko i tylko pod wieczór, zażywając spaceru w najbardziej ustronnych alejach lasku Bulońskiego.
„Ale zdarzyło się — najbardziej heroiczne postanowienia nieraz zawodzą — otóż zdarzyło się że pewnego wieczoru, a był to czwartek, około godziny jedenastej, spacer mój zbliżył mnie do bulwaru Suchet, zanim zdołałem sobie z tego zdać sprawę. I przeszedłem przed domem, zamieszkiwanym przez Maryę Annę. Przypadek chciał, że