Strona:Leblanc - Zęby tygrysa (1924).djvu/178

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—   172   —

wiązek, po chwili zaś zapadł na bezwład zupełny i stanął w pośrodku drogi.
Perenna zaklął z wściekłością.
— Zobaczymy, szefie, może się uda nam go naprawić, a wtedy schwytamy Sauveranda w Paryżu zamiast w Chartres.
— Ośle kwadratowy, przecież masz tu roboty na godzinę czasu, a następnie samochód znów się psuć będzie. Nie dali ci benzyny, lecz pomyj!
Dokoła nich rozciągała się w nieskończoność pustka wsi, nad którą przyświecały jedynie gwiazdy w ciemnościach nieba.
Don Luis tupał nogami z wściekłości. Chciałby cały ten samochód strzaskać na drzazgi, chciałby...
Mazeroux był winien temu wszystkiemu! Don Luis chwycił go za ramiona, potrząsnął nim jak gruszką, obrzucił przekleństwami i wyzwiskami, a następnie przewróciwszy go na ziemię, począł mówić urywanemi słowy, tętniącemi akcentami nienawiści i bólu:
— To ona, rozumiesz Mazeroux? To towarzyszka Sauveranda temu wszystkiemu winna! Mówię ci to teraz, gdyż obawiam się własnej ku niej słabości... Tak, jestem tchórzem... Ona ma twarzyczkę tak piękną, a oczy dziecka! Ale to ona, Mazeroux! Mieszka u mnie... Zapamiętaj sobie jej imię... Florentyna Levasseur... Zaaresztujesz ją, nieprawdaż? Ja tego uczynić nie jestem w stanie... Tracę wszelką odwagę, gdy na nią spojrzę... Znaczy to, że nigdy w życiu jeszcze nie kochałem... Inne kobiety... inne kobiety... nie... to były tylko kaprysy... a nawet trudno to kaprysem nazwać... Zresztą zupełnie już o tem zapomniałem... Podczas gdy Florentyna!... Trzeba ją zaaresztować, Mazeroux!... Muszę się uwolnić od jej spojrzeń... One mnie palą... To dla mnie trucizna... Jeżeli ty nie uwolnisz mnie od niej, to zabiję ją tak, jak Dolores... Albo odwrotnie — mnie zabiją... albo... Ach, sam już nie wiem, co mówię. Tyle myśli przeszywa mi mózg... A więc jest przy niej inny mężczyzna... Ona kocha Sauveranda... Ach, nędznicy... Oni zabili Fauville’a... i dziecko... i starego Langernaulta... i tych dwoje małżonków, wiszących tam w stodole... i wiele innych osób...