Strona:Leblanc - Zęby tygrysa (1924).djvu/155

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—   149   —

prawdopodobne wprawdzie, o czem Perenna doskonale wiedział, a mimo to jednak ileż poszlak wskazywało na tę młodą pannę, jako na najśmielszą, najokrutniejszą, najuporczywszą i najstraszliwszą ze zbrodniarek...
Piersi jej znów poczęły oddychać regularnie.
Oddech ulatywał z jej ust, muskając twarz Perenny przyprawiającem o zawrót głowy, pachnącem tchnieniem kwiatu. Wbrew woli pochylił się jeszcze... jeszcze bardziej, tak blisko, że poczuł w głowie zamęt... Musiał zdobyć się na prawdziwy wysiłek, aby oprzeć na poręczy fotelu głowę dziewczęcia i oderwać wreszcie oczy od pięknej twarzy, na której rysował się wdzięcznie czerwony kwiat ust wpółotwartych.


——o——