Strona:Leblanc - Zęby tygrysa (1924).djvu/144

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—   138   —

czynią i komedyantką aż do najbagatelniejszych giestów, w każdym tonie swego głosu, zdającego się świadczyć o niewinności.
Gotów był rzucić się na nią. Dowód był tym razem niewzruszony. Z obawy przed śledztwem, które mogło było dotrzeć aż do niej, nie chciała pozostawić w rękach przeciwnika rękopisu zdradzieckiego artykułu. — Czyż można było od tej chwili wątpić w to, że ona właśnie jest wspólniczką, którą posługiwali się ludzie, operujący w sprawie Morningtona i starający się uwolnić od niego? Czyż nie miał prawa przypuścić nawet, że ona to dyrygowała ową bandą i że panując nad nią odwagą i inteligencyą, prowadziła ją do swego nikczemnego celu?
Bo wreszcie była zupełnie swobodną w swoich ruchach i czynach. Przez okna, wychodzące na plac Palais-Bourbon, mogła była z łatwością, pod osłoną cienia, dom opuszczać i wracać doń z powrotem bez zwrócenia na swą nieobecność czyjejkolwiek uwagi. Było więc rzeczą zupełnie możliwą, iż nocy krytycznej, kiedy popełniono zbrodnię, znajdowała się wśród zabójców Hipolita Fauville’a i jego syna. Było więc też rzeczą zupełnie możliwą, iż brała ona udział w tej zbrodni, że nawet trucizna była zastrzykiwana obu ofiarom mordu jej ręką, tą małą rączką, która spoczywała w tej chwili na jej złotych włosach, tak biała i drobna...
Wstrząsnął nim dreszcz. Włożył spokojnie papier do pudełka, mającego wygląd książki, postawił je na swojem miejscu i zbliżył się do panny Levasseur. I oto nagle przyłapał się na mimowolnem studyowaniu dolnej części jej twarzy, jej szczęk. Oto pragnął przeniknąć poprzez owal podbródka i poprzez łuk jej warg. Mimo woli, z mieszanem uczuciem troski i męczącego zaciekawienia, patrzał... patrzał... gotów siłą otworzyć te zaciśnięte usta i szukać odpowiedzi na dręczące go pytanie, czy te zęby, te niewidzialne zęby, nie są przypadkiem tymi samymi, które pozostawiły na owocu u Fauville’a swój ślad oskarżający? Czy owe zęby tygrysa, zęby dzikiej bestyi, były własnością tej, czy tamtej kobiety?...