Strona:Leblanc - Zęby tygrysa (1924).djvu/137

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—   131   —

— Być może. Jednak z tego, co się następnie dowiedziałem, wynika, że kamerdyner, że cała służba tutejsza i że pani także, logicznie rzecz biorąc, że słowem wszyscy tutaj wiedzieli o istnieniu tej żelaznej zasuwy.
— Oczywiście!
— Od kogo?
— Od hrabiego Malonescu. Od niego dowiedziałam się, że w czasie rewolucyi jego prababka przez trzynaście miesięcy ukrywała się w tej kabinie. Wówczas żelazna tafla, o której pan mówi, była zaklejona tapetą taką samą, w jaką przyozdobiony był cały pokój.
— Szkoda, że mnie o tem nie powiadomiono, albowiem mało brakowało do tego, ażebym został jej ciężarem zmiażdżony.
Ewentualność powyższa zdawała się wcale nie wzruszać panny Levasseur.
— Należałoby — rzekła — zbadać mechanizm, aby wykryć przyczynę wypadku. Wszystko tu jest stare i źle funkcyonuje.
— Przeciwnie, mechanizm działa doskonale Przekonałem się już o tem. I dlatego nie można całego wydarzenia przypisywać przypadkowi.
— Kto zatem mógł się do tego przyczynić jeżeli nie przypadek?
— Któryś z nieznanych mi wrogów.
— To bylibyśmy go widzieli.
— Tylko jedna osoba mogła była go widzieć, a tą osobą jest pani, ponieważ przechodziłaś właśnie przez gabinet w chwili, gdy telefonowałem i wydałaś okrzyk przerażenia, usłyszawszy treść rozmowy, dotyczącej pani Fauville.
— Istotnie, wiadomość o próbie samobójstwa dotknęła mnie bardzo. Nieskończenie żal mi jest tej kobiety, bez względu na to, czy jest winna, czy nie.
— Ponieważ pani znajdowała się w pobliżu kabiny, w odległości nie większej niż długość ręki, przeto obecność złoczyńcy nie mogła ujść uwagi pani.
Mimo tak wyraźnego oskarżenia nie spuściła wcale oczu. tylko słaby rumieniec ubarwił nieco jej twarzyczkę.