Strona:Leblanc - Straszliwe zdarzenie.djvu/9

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.




CZĘŚĆ PIERWSZA.
WILHELM ZDOBYWCA.
I.
OŚWIADCZYNY.

— Ach!, ależ to naprawdę straszne! — zawołał Szymon Dubosc. Posłuchaj, Edwardzie.
I odciągając przyjaciela swego na bok od stolików, zastawionych na terasie pawilonu, pokazał mu w dodatku do „Ostatnich Wiadomości”, które motocyklista właśnie przywiózł do New-Golfu, telegram, wydrukowany tłustemi literami:

20 maja Boulogne. Właściciel i załoga czółna rybackiego, przybyłego do portu, oświadczyli, że dziś rano w równej odległości od wybrzeża francuskiego i angielskiego widzieli duży statek, porwany przez olbrzymią trąbę wodną. Statek uniósł się wysoko, poczem przewrócił się i znikł w odmęcie w przeciągu kilku sekund.
Powstały wówczas wiry szalone, a morze, dotychczas spokojne, wzburzyło się tak niezwykle, że rybacy musieli uciekać, wiosłując z całych sił, by jaknajdalej znaleźć się od miejsca katastrofy, gdzie mogłoby ich z łatwością porwać to niesłychane zjawisko. Władze morskie wysyłają natychmiast dwa statki na owo miejsce”.

— No, co sądzisz o tem, Edwardzie?