Przejdź do zawartości

Strona:Leblanc - Czerwone koło.djvu/237

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.




Rozdział XXVIII.
WOLA I PRZEZNACZENIE.

Po upływie kilku dni dwie kobiety zajęły skromne mieszkanie na trzeciem piętrze domu w spokojnej, cichej dzielnicy. Była to Flora i nieodstępna towarzyszka jej Mary. Dzięki bowiem protekcji Lamara pozwolono oskarżonej zamieszkać prywatnie, wypuszczając ją za kaucją na prowizoryczną wolność.
— Taka jestem zmęczona, — rzekła nagle Flora, — przypatrująca się smutno jak Mary starała się nadać małemu, pospolitemu salonowi wygląd miły i estetyczny. — Pójdę się położyć, — dodała sennym głosem — i przeszła do sypialni. Nadszedł doktor Lamar. Mary szeptem zdawała mu sprawę ze stanu zdrowia Flory, z jej przygnębienia i apatji.
— Proszę pana, niech pan z nią pomówi, — prosiła Lamara, prowadząc go do sypialni.
Z głową opartą o poręcz fotelu Flora spała. Ślady łez widniały na jej pobladłej twarzyczce, a sen jej wstrząsany był konwulsyjnem łkaniem.
Maks na palcach zbliżył się do śpiącej, usiadł obok niej na krześle i wziął ją za rękę.
— Floro, kochanie moje, — szeptał, — biedne kochane maleństwo... nie smuć się już... nie obawiaj się niczego... Ja będę się tobą opiekował... wyleczę ciebie..