Przejdź do zawartości

Strona:Leblanc - Czerwone koło.djvu/207

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
203

tura! Twierdzi pan, że była tam tylko panna Travis?.. Dobrze, dobrze... dziękuję...
Drżącą ręką powiesił słuchawkę.
Zaciekawiony rozmową, której urywki słyszał, Silas Farrwell zapytał:
— Co się pan dowiedział?
Maks Lamar tak był wzburzony, że nie odpowiedział.
Farwell nie dał za wygraną.
— Dlaczego pan taki zmieszany, doktorze? Zdaje mi się; że słyszałem nazwisko panny Travis...
Maks milczał.
— Ależ tak, tak, dowodził Silas, nazwisko kobiety, która tu była... nazwisko tej awanturnicy...
Doktor skoczył:
— Zabraniam panu, słyszy pan, zabraniam panu, tak szczególniej panu, używać takich wyrażeń mówiąc o tej pannie.
Silas Farwell zamilkł a Lamar mówił głucho, z trudem dobywając głosu:
— To, czego się dowiedziałem, nie obchodzi pana, panie Farwell.
— Może być i tak, — odpowiedział cynicznie właściciel firmy, — ale kradzież, której padłem ofiarą, jest moją sprawą... Idę na policję.
Maks Lamar chwycił go za ramię.
— Co się tyczy pana, — rzekł brutalnie, — radzę panu bardzo nie pisnąć ani słowa o tem, co się stało, zanim się znajdzie klucz do rozwiązania tej zagadki... Słyszy pan? Ni... ko... mu! Ani słowa! To moja rada, albo jeżeli pan woli — rozkaz... którego musi pan słuchać!