Strona:Leblanc - Arsen Lupin w walce z Sherlockiem Holmesem.djvu/349

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

kojach... nie było nikogo prócz mej żony i mnie.
Holmes pochylił się nagle i ukrył twarz w dłoniach, aby ukryć rumieniec wstydu. Coś jakby zbyt silne światło go uderzyło, został niem oślepiony, poczuł się niedobrze. Wszystko odsłaniało się przed nim, jak ciemny krajobraz, z którego nagle noc ustępuje.
Alicya Demun była niewinna.
Była niewinna — było to prawdą pewną, oczywistą, oślepiającą i było to jednocześnie wyjaśnieniem owego skrępowania, jakiego doświadczał od pierwszego dnia, gdy zaczął skierowywać swe straszne oskarżenie przeciwko dziewczynie. Teraz patrzył jasno i wiedział. Jeden ruch i mieć będzie zaraz niezbity dowód.
Podniósł głowę i po kilku sekundach, o ile mógł najnaturalniej, zwrócił głowę ku baronowej d'Imblevalle.
Była blada tą bladością niezwykłą, która nas nawiedza w godzinach nieubłaganych życia. Ręce, które usiłowała ukryć, drżały nieznacznie.
— Jeszcze sekunda jedna — myślał Holmes — a zdradzi się.