Przejdź do zawartości

Strona:Leblanc - Arsen Lupin w walce z Sherlockiem Holmesem.djvu/334

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

tem? Na co się to panu przyda? To właśnie wtedy bitwa będzie przegrana dla pana.
Siedząc na wywróconej dnem do góry łodzi, jak na koniu i wciąż perorując, Arsen Lupin wygodnie teraz usadowiwszy ciągnął dalej swą przemowę, jakby nie tracił nadziei przekonania swego interlokutora.
— Zrozumiej to dobrze, drogi mój mistrzu, niema co robić, absolutnie niema co... Znajdujesz się w sytuacyi opłakanej człowieka...
Folenfant wziął go na cel.
— Poddaj się, Lupin!
— Jesteś gbur, brygadyerze Folenfant, przerwałeś mi w środku zdania. Więc mówiłem...
— Poddaj się, Lupin.
— Ależ na Boga! brygadyerze Folenfant, poddaję się tylko w niebezpieczeństwie, a nie myślisz chyba, że grozi mi najmniejsze niebezpieczeństwo!
— Po raz ostatni, Lupin, wzywam cię, abyś się poddał!
— Brygadyerze Folenfant! nie masz bynajmniej zamiaru mnie zabić, co najwyżej chcesz mnie zranić, obawiając się, bym