Strona:Leblanc - Arsen Lupin w walce z Sherlockiem Holmesem.djvu/332

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

prawo przez Ganimarda i ludność Neuilly. Niewesoły dylemat...
Wir ich porwał. Łódź zawirowała z nagłością i Holmes musiał uchwycić się za jeden z pierścieni od wioseł.
— Mistrzu — rzekł Lupin — błagam cię, zdejmij twą kurtkę. Będzie ci wygodniej pływać. Nie? Odmawia pan? A więc i ja kładę moją.
Włożył kurtkę, zapiął ją pod samą szyję, jak Holmes i westchnął:
— Co za twardy człowiek z pana! i co za szkoda, że się pan tak upiera przy tej sprawie... w której w istocie daje pan dowody potęgi swych środków, ale daremnie! Doprawdy marnuje pan swoje genialne zdolności...
— Panie Lupin — rzekł wreszcie Holmes, przerywając swe milczenie — pan mówi za wiele i grzeszy pan często nadmiarem szczerości i lekkomyślności.
— Surowa wymówka.
— W ten sposób nie spostrzegając się nawet przed chwilą dostarczył mi pan informacyi, których potrzebowałem.