Strona:Leblanc - Arsen Lupin w walce z Sherlockiem Holmesem.djvu/330

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

taki program?... Chyba, że nastąpi zatonięcie naszego statku, w takim razie pozostaje nam jedynie przygotować testament. Co pan myśli o tem?
Spojrzenia ich się skrzyżowały. Tym razem Holmes zrozumiał manewr Lupina: przebił dno łodzi. I woda napływała.
Dosięgła ich stóp. Pokryła je, nie ruszyli się. Podniosła się powyżej ich kostek: Anglik wyjął tytoń, skręcił papierosa i zapalił go.
Woda sięgała ławeczki, na której siedzieli i łódka coraz więcej, i więcej się pogłębiała.
Holmes niewzruszony z papierosem w ustach, zdawał się pogrążony w kontemplacyi nieba. Za nic na świecie nie byłby okazał najlżejszego niepokoju wobec tego człowieka, okrążonego niebezpieczeństwami, opasanego tłumem, ściganego przez zgraję ajentów, a mimo to wszystko zachowującego najlepszy humor.
— Cóż to! — zdawali się mówić obadwaj — czyż warto się wzruszać takiemi błahostkami? Czyż nie zdarza się codziennie, że ludzie toną w rzekach? Czyż to jest wy-