Strona:Leblanc - Arsen Lupin w walce z Sherlockiem Holmesem.djvu/298

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— A teraz?
— Od chwili powrotu chciała zaraz zająć miejsce przy łóżku pańskiego przyjaciela. Ma wszelkie zalety szarytki... łagodna, uprzedzająca... Pan Wilson jest zachwycony jej opieką.
— Ah! — zawołał Holmes, który zupełnie zapomniał dowiadywać się o zdrowie starego towarzysza. Po chwili namysłu zapytał:
— A w niedzielę rano czy wychodziła?
— Nazajutrz po kradzieży?
— Tak.
Baron wezwał żonę i z kolei jej zadał pytanie.
— Panna Alicya wychodziła, jak zwykle, z dziećmi na mszę o godzinie jedenastej.
— Ale przedtem?
— Przedtem? Nie. Albo może... ale byłam tak wzruszoną tą kradzieżą!... Jednak owszem, przypominam sobie, że prosiła mnie wprzeddzień wypadku o pozwolenie wyjścia w niedzielę rano... chciała widzieć się z kuzynką, bawiącą w przejeździe w Paryżu, zdaje się... Ale nie przypuszczam, aby ją pan posądzał?...